Tadeusz Wołyniec: Ks. Jerzy uczył nas prawdy
Ks. Jerzego Popiełuszkę wspomina Tadeusz Wołyniec, wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Latach 1980-1990 im. Księdza Jerzego Popiełuszki w Gdańsku.
Mnie bardzo cieszy, że z okazji beatyfikacji kilku ludzi w Polsce potrafiło prawdę powiedzieć o ks. Jerzym. Właśnie - prawdę, bo ks. Jerzy był przede wszystkim orędownikiem prawdy. Sławomir Cenckiewicz powiedział, że gdyby ks. Jerzy dzisiaj żył, to pisaliby o nim, że kiedyś „był fajny ale po 1989 roku nie zrozumiał logiki dziejów i konstruktywnie nie włączył się w proces transformacji, zawsze musi być przeciw komuś a nie za czymś”. I ja się z tym zgadzam, tak by było, to jest bardzo prawdziwa ocena.
Ale my dobrze słuchaliśmy ks. Jerzego i ja przytoczę tylko kilka fragmentów jego wypowiedzi, gdzie była mowa o prawdzie.
Naród Polski nie nosi w sobie nienawiści i dlatego zdolny jest wiele przebaczyć, ale tylko za cenę powrotu do prawdy. Bo prawda i tylko prawda jest pierwszym warunkiem zaufania.
Gdzie kłamstwo jest niejako urzędowo pielęgnowane, tam brakuje miejsca na prawdę, która jest zaprzeczeniem i demaskowaniem kłamstwa.
Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewalania, nienawiści, przemocy. Chrześcijanin musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości. O te wartości musi odważnie się upominać dla siebie i innych.
I jeszcze jedna wypowiedź, którą dedykuję koszalińskim sędziom i prokuratorom.
Pracownicy wymiaru sprawiedliwości muszą pamiętać, że w imię Bożej sprawiedliwości od paragrafów ważniejszy jest człowiek. Że w naszej rzeczywistości często paragrafy i przepisy prawne wykorzystywane są nie tylko dla oszukania prawdy, ale i dla umęczenia człowieka.
To jest przesłanie ks. Jerzego, teraz już błogosławionego. Kto tych zasad nie przestrzega, niech przynajmniej milczy. Ks. Jerzy był duszpasterzem robotników, jaki jest stosunek do robotników dzisiejszych tzw. elit? Więc niech przynajmniej nie mówią, że tak bardzo radują się z tej beatyfikacji.
Mnie SB wywiozło do lasu w tym samym czasie: ks. Jerzego porwali 19 października, a mnie wywieźli 25 października do lasu koło Jamna. Grozili, że mnie zabiją, szarpali za kajdanki. Nie wykluczam więc takiej możliwości, ze wykorzystywali sprawę ks. Jerzego do terryzowania i zastraszania opozycji. Potem zawieźli mnie na SB i tam podczas przesłuchania dowiedziałem się o ujęciu sprawców porwania ks. Jerzego. To było tego dnia.
Sprawcy mojego porwania stanęli przed sądem w 2006 roku, ale zostali uniewinnieni, a w kwietniu 2007 roku prokurator IPN z Koszalina wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa „wobec stwierdzenia, że czyn ten nie zawiera znamion czynu zabronionego”. A „Głos Koszaliński” w specjalnym oświadczeniu wyrażał ubolewanie wobec esbeka, że w ogóle o tym pisał i ośmielił sie coś sugerować. Tak to wygląda w Koszalinie.
Kilka dni po wyjściu z aresztu, ale jeszcze przed pogrzebem męczennika w Warszawie, umieściliśmy portret ks. Jerzego Popiełuszki na Cmentarzu Komunalnym w Koszalinie. Portret namalowała Krystyna Zalewska, działaczka opozycyjna z Koszalina. Oczywiście po jakimś czasie portret „zniknął”.
Do Warszawy na pogrzeb ks. Jerzego Popiełuszki pojechało nas z Koszalina kilkanaście osób. Z Gdańska dojechała Elzbieta Potrykus. Była to olbrzymia manifestacja przeciwko przemocy. Na płotach wokół kościoła pozawieszano setki transparentów z hasłami wolnościowymi i sprzeciwiającymi się przemocy. Sytuacja była napięta, cały czas ponawiane były wezwania, żeby zachować spokój nie ulec jakiejś prowokacji. Ale tam była Polska, trzeba było to widzieć, poczuć, tego się nie zapomina nigdy.
Później jeździliśmy co roku w rocznicę śmierci do Warszawy, do grobu ks. Jerzego Popiełuszki przy parafii św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. Wtedy przyjeżdżały delegacje Solidarności z całej Polski. Z Warszawy przywoziliśmy do Koszalina m.in. kazania ks. Jerzego. Spisywalismy hasła z transparentów zawieszonych na płotach. Już one same wystarczały, w tych hasłach było wszystko, czego wówczas pragnęliśmy.
My zawsze mieliśmy wpięte znaczki z ks. Jerzym i napisem „Pomorze Środkowe. Koszalin-Słupsk”. Ten znaczek zaprojektowałem i wykonałem sam w 1987 roku w ten spośób, że najpierw zrobiłem z tego małe zdjęcia, później zakleiłem w pleksi z wtopioną agrafką do przypinania. Mam go do dziś, jest dla mnie ważną pamiątką.
Nie uczestniczyłem w beatyfikacji ks. Jerzego, bo zwyczajnie nie mam pieniędzy na dojazd do Warszawy. Od kilku lat nie mam stałej pracy po tym, jak zostałem wyrzucony ze spółki miejskiej MZK za to, że odważyłem sie z kilkoma kolegami założyć związki zawodowe. Ale to, czego uczył ks. Jerzy, staram się nosić w sercu. Prawda zwycięży.
Oprac.: ZM
Foto: Z archiwum Tadeusza Wołyńca.
Ks. Jerzy POPIEŁUSZKO - kapłan, błogosławiony Kościoła, męczennik, duszpasterz robotników. Urodzony 14 września w Okopach koło Suchowoli na Podlasiu, zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa 19 października 1984 (data oficjalna, niepewna). Jego rodzice, Marianna i Władysław, prowadzili gospodarstwo rolne.
Od 1961 roku uczęszczał do liceum w Suchowoli. Po maturze w 1965 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. Na początku drugiego roku studiów został wcielony do wojska. W latach 1966-68 odbył zasadniczą służbę wojskową w specjalnej jednostce dla kleryków w Bartoszycach.
28 maja 1972 r. został kapłanem, przyjąwszy święcenia z rąk Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Na obrazku prymicyjnym zapisał znamienne słowa: „Posyła mnie Bóg, abym głosił Ewangelię i leczył rany zbolałych serc”. Pełnił posługę w parafiach: Św. Trójcy w Ząbkach i Matki Bożej Królowej Polski w Aninie oraz Dzieciątka Jezus na Żoliborzu, nastepnie pracował w Duszpasterstwie Akademickim Św. Anny. W 1978 mianowany duszpasterzem średniego personelu medycznego - z pielęgniarkami organizował w 1979 ochotniczą służbę medyczną w czasie I Pielgrzymki Ojca Świętego do Ojczyzny.
20 maja 1980 trafił do parafii Św. Stanisława Kostki w Warszawie, w sierpniu 1980 angażował się w powstające Duszpasterstwo Ludzi Pracy.
Po wprowadzeniu stanu wojennego organizuje liczne działania charytatywne. Wspomaga ludzi prześladowanych i skrzywdzonych. Uczestniczy w procesach tych, którzy byli aresztowani za przeciwstawianie się prawu stanu wojennego, organizuje pielgrzymki, celebruje Msze Św. za Ojczyznę i wygłasza kazania patriotyczno-religijne (było ich razem 26), w których - przez pryzmat Ewangelii i nauki Kościoła - interpretuje moralny wymiar bolesnej współczesności.
Działalność Księdza Jerzego sprawia, że staje się On celem niewybrednych ataków władz. Mnożą się zdarzenia, mające służyć zastraszeniu powszechnie szanowanego kapłana, także poprzez powodowanie zagrożenia jego życia. Dwukrotnie włamano się do Jego mieszkania, nieustannie śledzono, niszczono samochód, nieznani sprawcy wrzucili do mieszkania ładunek wybuchowy. Dwukrotnie Ksiądz Popiełuszko uczestniczył w wypadkach samochodowych, które sprawiały wrażenie wcześniej przygotowanych. Od stycznia do czerwca 1984 roku był przesłuchiwany 13 razy. Raz aresztowany, uwolniony po interwencji Kościoła. Został oskarżony, ale uwolniony od kary na mocy amnestii z 1984. Porwany 19 października 1984 roku i zamordowany po torturach.
Na podstawie biogramu zamieszczonego na stronie internetowej parafii Św. Stanisława Kostki w Warszawie.
Podziel się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami na naszym Forum w dziale Historia Koszalina. Jeśli znasz jakieś nieznane fakty lub ciekawostki z historii miasta, podziel się z nami swoją wiedzą. Włącz się do dyskusji, zaproponuj nowe tematy, interesuj się historię swojego miasta.