Home » Pomorze » Słowiańszczyzna » Piractwo słowiańskie na Bałtyku do 1184 roku

Dodano: 2012-02-20

Piractwo słowiańskie na Bałtyku do 1184 roku

Słowianie Zachodni stosunkowo późno ukazali się na arenie dziejowej Średniowiecza. Niemniej jednak odegrali oni bardzo ważną rolę w polityce takich państw jak Cesarstwo Niemieckie, Dania czy Polska. Trwające kilkadziesiąt lat walki między pogańskimi Słowianami Zachodnimi, a otaczającymi ich krajami chrześcijańskimi doprowadziły do tego, iż z braku środków do życia i trudnej sytuacji politycznej, ci pierwsi oddali się piractwu i korsarstwu.

Europa Środkowa między 919 a 1125 rokiem. Terytorium Słowian połabskich zaznaczono fioletową linią. Na mapie podzielono je na plemiona Obodrzytów i Wieletów (kolor biały) oraz Serbołużyczan (kolor fioletowy). Terytorium Polski odznaczono zieloną linią, Saksonii - kolorem żółtym, Danii - kolorem czerwonym.
(Fragment mapy zamieszczonej w: William R. Shepherd, Atlas historyczny, 1923)

Czym jest piractwo? Można powiedzieć, że jest bezprawnym aktem przemocy prowadzącym do pozbawienia wolności lub rabunku, dokonywanym na pełnym morzu przez statki prywatne. W przypadku piractwa słowiańskiego nie jest to takie oczywiste. Bardzo trudno jest dostrzec granicę między piractwem a zwykłymi walkami morskimi. Niekiedy na czele takich wypraw łupieżczych stawali sami książęta. Należałoby wtedy mówić o korsarstwie. Pomiędzy piractwem a korsarstwem istnieje płytka, czasem nie zauważalna różnica. Korsarze rozboju dokonywali na mocy upoważnienia panującego, często pod jego osobistym dowództwem. Pragnę w pracy zająć się zarówno typowym piractwem jak i prawnym korsarstwem, gdyż uważam, że obydwa terminy, w przypadku żeglarstwa słowiańskiego są równoważne.

Pracę swoją oparłem przede wszystkim na dziele Helmolda (1), proboszcza z Brzozowa w Wagrii. Helmolda Kronika Słowian to źródło przedstawiające podbój i chrystianizację ziem Słowian Zachodnich począwszy od czasów karolińskich, aż do 1171 roku. Jest to bardzo dobre źródło do dziejów ziem m.in. Wagrów, Obodrzytów, Rugijczyków, a także ludów sąsiadujących z nimi. Kolejnym bardzo ważnym źródłem są Saxonis Grammatici Gesta Danorum, duńskiego kronikarza Saxo Grammaticusa (2). Najważniejsza dla nas księga XIV, która przedstawia dzieje wypraw duńskich na Słowian, napisana została w 1185 roku. Niestety dzieło to nie zostało przetłumaczone na język polski. Fragmenty przekładów Saxo Cirammaticusa, dotyczące walk Duńczyków ze Słowianami, znajdują się w pracy Krystyny Pieradzkiej pt.: Walki Słowian na Bałtyku w X-XII wieku (3). Tłumaczenia dokonano na podstawie dzieła zredagowanego i wydanego w 1886 roku. Dla zachowania spójności pracy posłużyłem się właśnie tym XIX wiecznym wydaniem. W książce Krystyny Pieradzkiej znajduje się ponadto tłumaczenie źródła opisującego wielką wyprawę na Konungahelę (4). Skorzystałem także z dzieła biskupa merseburskiego Thietmara (Kronika Thietmara) (5) oraz z pracy Adama Bamberskiego (6). Autor, w IV księdze, dosyć dokładnie opisuje południowe wyspy Skandynawii oraz południowe wybrzeża Bałtyku. Natomiast u Ebbo (7) możemy znaleźć mnóstwo opisów dotyczących grup społecznych i sytuacji politycznych w jakich znajdowały się poszczególne miasta pomorskie. Historyka zajmującego się dziejami Słowian Zachodnich uderza brak źródeł słowiańskich. Wyżej wymienieni kronikarze w większości mieli wrogi stosunek do Słowian (np. Helmold), co może ujemnie odbijać się na bezstronności danego przekazu.

Należy zaznaczyć, że źródła które posiadamy, przedstawiają przede wszystkim niesłowiański punkt widzenia omawianego tematu. Jeżeli chodzi o opracowania to jak dotąd niestety nie doczekaliśmy się monografii, która by w sposób wyczerpujący przedstawiała dzieje słowiańskich piratów i korsarzy na Bałtyku. O tych morskich rozbójnikach możemy przeczytać m.in. u Kazimierza Wachowskiego w książce Słowiańszczyzna Zachodnia (8). Największe wyprawy łupieżcze dokładnie opisuje w swoich książkach Edmund Kosiarz - Bitwy na Bałtyku (9) i Wojny na Bałtyku X-XIX w. (10). Z kolei Ryszard Kiersnowski w Legendzie Winety (11) opisuje jedno z najsławniejszych gniazd korsarskich. Skorzystałem także z biogramów dziejopisarzy, różnych postaci i miast, znajdujących się w Słowniku Starożytności Słowiańskich (12). Kilka poruszanych przeze mnie aspektów będę porównywał z historią Wikingów. Pomocna była tu praca Lecha Leciejewicza pt.: Normanowie (13).

Przyczyny piractwa słowiańskiego

A FURRORE SCLAWORUM LIBERA NOS DOMINE - tak zapewne modlili się duchowni z miast, którzy przeżyli napad piratów słowiańskich. Początkowo Słowianie nie zajmowali się piractwem. Proceder ten uwidacznia się dopiero w XI wieku. Trwające kilkaset lat łupieżcze wyprawy Wikingów dotarły także do ich ziem. Tereny te nie obfitowały jednak w takie bogactwa jakie ofiarowywała Europa Zachodnia (np. bogato uposażone klasztory), niemniej jednak można było znaleźć tam mięso, miód, piwo, broń. Słowianie niejednokrotnie zwycięsko przeciwstawiali się najeźdźcom. Według Vany, fakt iż Wikingowie nigdy na stałe nie osiedlili się na południowych wybrzeżach Bałtyku, dowodzi, że Słowianie już w czasach Wikingów posiadali umocnione porty oraz dobrze opanowali sztukę żeglowania (14). Jednocześnie należy pamiętać, że owe wybrzeża nie były głównym terenem ekspansji skandynawskiej. Tak więc nie należy zbytnio przeceniać umiejętności żeglarskich Słowian, choć z pewnością takowe posiadali. Piractwo słowiańskie jest poniekąd kontynuacją procederu jaki uprawiali na Bałtyku Wikingowie. Najazdy Wikingów trwały od końca wieku VIII do X (15). Natomiast Słowianie wyprawiali się po łupy od połowy XI do drugiej połowy XII wieku (16).

Piractwo i korsarstwo rozwinęło się na gruncie trudnej sytuacji politycznej tamtego regionu. Najważniejszą przyczyną powstania i rozkwitu piractwa były najazdy niemieckich i duńskich możnowładców na ziemie zamieszkane przez Słowian Zachodnich. Rozbój morski związany jest ściśle z tamtym regionem. Hełmold tak opisuje Winuldów (Słowian Zachodnich): Cały ten lud oddany jest bałwochwalstwu, przebywa stale w ruchu i podróży, uprawia piractwo godzące z jednej strony w Duńczyków, z drugiej - w Sasów (17). Jednak to właśnie Duńczycy i Niemcy odznaczali się wyjątkowym okrucieństwem organizując wyprawy na zachodniosłowiańskie ziemie. To oni w dużym stopniu przyczynili się do tego, że Słowianie wypierani przez kolonistów niemieckich, porzucili swoje dawne siedziby i zajęli się piractwem. Helmold w swoim dziele przedstawia wypowiedź księcia Wagrów - Przybysława: Cóż nam więc pozostaje, jak opuścić ziemię i na morzu wśród odmętów szukać schronienia. I czyż naszą będzie winą, jeśli wypędzeni z ojczyzny zaniepokoimy morze i brać będziemy łupy od Danow i kupców, co po morzu żeglują (18). Monolog ten jest tworem literackim autora, jednak treść oddaje to, co czuli Słowianie w tych trudnych dla nich czasach. Powinniśmy uwierzyć Helmoldowi w to, co napisał, bo jaki miałby cel w tym, aby występować przeciw swoim pobratymcom? Słowianie, na których Sasi nakładali duże podarki, przekształcali nadbałtyckie osady w porty pirackie, z których następnie dokonywali wypraw na sąsiednie ziemie. Tak jak pisał Helmold, Słowianie zajęli się piractwem, gdyż byli wypierani przez Sasów. O ile Obodrzyci toczyli nieustanne walki z Sasami, o tyle Pomorzanie Zachodni w XI i na początku XII wieku stali na uboczu tych wydarzeń (19). Dopiero podbój Pomorza przez Bolesława III Krzywoustego zmieni ten stan rzeczy.

Uważam, że w przypadku Pomorzan, uzasadnianie pirackiego rzemiosła wypieraniem przez chrześcijańskie ludy, nie jest do końca przekonywujące. Pewniejsze jest stwierdzenie, że była to swoista reakcja na łupieżcze wyprawy piratów skandynawskich, przede wszystkim duńskich. Kolejną z przyczyn była chęć zdobycia łupów i niewolników, za uwolnienie których Słowianie otrzymywali wysoki okup. Wszystkie wyprawy kończyły się doszczętnym złupieniem grodu i pojmaniem dużej ilości brańców. Słowianie, w przeciwieństwie do Normanów, nie wyprawiali się po sławę, ani nie dążyli do zdobycia lepszych ziem. Jedynym celem, było zdobycie ogromnego łupu. Jednak czy aby na pewno? Jak już wyżej wspomniano, trudno jest czasami rozgraniczyć piractwo od regularnych walk morskich. Uważam, że wyprawy łupieżcze, obok zagarnięcia łupów, miały często do wykonania zadania natury czysto politycznej. Należy pamiętać, że najazdy nasiliły się w okresie walk z Sasami i Duńczykami, a więc atakowano własnych wrogów. Reasumując, piraci słowiańscy wyprawiali się przede wszystkim w celu uzyskania ogromnych łupów. Jednocześnie pod wodzą panujących atakowali floty wojenne przeciwników i niszczyli porty morskie, w których przeciwnik budował okręty. W tym przypadku należy już mówić o korsarstwie.

Rozwój piractwa uzależniony był, także od warunków naturalnych poszczególnych akwenów. Odpowiednia do tych celów była urozmaicona linia brzegowa z licznymi fiordami, oraz obecność dużej liczby małych wysepek. Właśnie taki charakterystyczny akwen sprzyjał niespodziewanym atakom załóg pirackich na pełne towaru statki handlowe. Dobrymi kryjówkami dla łodzi pirackich były ujścia rzek, takich jak Warnawa, Krempina czy Odra. Piraci mogli tam nic tylko przygotować się do planowanego napadu, ale obierali te miejsca na swoje bazy. W delcie jednej z tych rzek, jak pisze Helmold, znajdowało się zwyczajne legowisko piratów (20). W owej kryjówce przebywał nawet chrześcijański kapłan, który służył piratom w głodzie i w pragnieniu i w nagości (21).

Chciałbym na zakończenie tych rozważań podkreślić, iż Słowianie Zachodni zosiali niejako zmuszeni do piractwa i korsarstwa. Wcześniej lud ten zajmował się rolnictwem, a pirackie najazdy organizował sporadycznie. Przybrały na sile dopiero w XI wieku. Piractwo stało się poniekąd ratunkiem dla dalszej egzystencji Słowian. Jednak nigdy me było celem samym w sobie. Proceder ten uprawiany był nie tylko przez bezrolnych chłopów, przestępców czy zbiegłych niewolników, ale także przez możnych (22).

Piractwo słowiańskie

Wśród Słowian piractwem zajmowali się Pomorzanie, Obodrzyci oraz Ranowie, zamieszkujący wyspę Rugię (23), a dobrze znani z pirackiego procederu już w XI wieku (24). Helmold tak przedstawia ziemie zamieszkiwane przez piratów: Cała ziemia słowiańska poczynając od Ejdory, (...) ziemia ciągnąca się między Morzem Bałtyckim i Łabą (...) aż do Skwierzyna, niebezpieczna (...) z powodu napadów zbójeckich (25). Jednym z gniazd rozbójników morskich (26) był legendarny Wolin (26). To słowiańskie miasto, którego mieszkańcy zajmowali się handlem, przyjmowało bardzo chętnie uciekinierów z innych ziem. W roku 1098 Wolin przyjął liczną rzeszę banitów i piratów duńskich (27). Zastanawiające jest to, że mieszkańcy Wolina wpuścili przez bramy swego grodu piratów skandynawskich. Na pytanie dlaczego tak się stało, źródła nie dają zadowalającej odpowiedzi. Można tylko przypuszczać, że albo sami zajmowali się piractwem, albo nic chąc narażać się skandynawskim piratom postanowili udostępnić im swoje domostwa. Kolejnym słowiańskim miastem, którego mieszkańcy zajmowali się tym morskim procederem, była Ołogoszcza, miasto położone nad ujściem Piany do Morza Bałtyckiego. Miasto to na początku lat 60-tych było oblegane przez połączone siły Duńczyków i ich poddanych Ranów, którzy tak jak Ołogoszczanie byli piratami (28). Na wyspie Ranów rolę portu pirackiego pełnił ośrodek kultu Swiatowita w Arkonie.

Piraci słowiańscy atakowali nie tylko statki handlowe, ale także napadali na wsie i miasta Sasów i Duńczyków. Przeważnie cierpiały z tego powodu osady położone nad samym morzem, bądź też nad brzegami rzek. W ten sposób złupione zostały takie miasta jak: Lubeka, Konungahela, Riskilda, Ribe. Najbardziej zagrożone wypadami słowiańskimi były duńskie wyspy Zelandia, Falstera, Fiona (29). Duńczykom szczególnie zagrażały pirackie najazdy Słowian: Dania po większej części składała się z wysp otoczonych zewsząd morzem, przeto nie łatwo je ustrzec przed najazdem piratów (30). Słowianom chodziło przede wszystkim o łupy. Rabowali wszystko to co mogło się później przydać i przedstawiało jakąś wartość. Tak więc zabierano broń, kosztowności, bydło. Złupione miasta opuszczali, częstokroć paląc je. Nigdy się w nich nie osiedlali na stałe, inaczej niż robili to Wikingowie.

(Kliknji na obrazek i powiększ)
Łodzie słowiańskie: (1) Łódź z Oruni koło Gdańska, odnaleziona w 1931 roku. Długość ok. 12-13 m, 18-20 wioślarzy na pokładzie. (2) Łódź z Ralswieku (Rugia), odnaleziona wraz z innymi w latach 1967-1968. Przykład łodzi handlowej z IX-X wieku, zbudowanej z desek dębowych.

Znaleziska całych wraków lub części łodzi sprawiają, że możemy zrekonstruować wygląd pirackich okrętów. Ważnym źródłem są dla nas ryciny umieszczone na kamieniach runicznych. Kronikarz z Wagrii pisze, iż Słowianie jedyną (...) pokładali nadzieję w okrętach i one stanowiły dla nich jedyne bogactwo (31). Okręty były podobne do łodzi używanych przez Wikingów, gdyż to właśnie ze Skandynawii zaczerpnięto sposób ich budowy i pomysł wykorzystania siły wiatru do ich napędzania. Nie ustępowały im także pod względem technicznym. W przeciwieństwie do tych skandynawskich miały bardziej spłaszczone dno, cechowały się małym zanurzeniem i umieszczonym bardziej z przodu ożaglowaniem. Niestety nie zachowały się żagle z tamtej epoki. Przypuszcza się jednak, że były one wykonane z płótna lub cienkich skór (32). Okręty były bardzo podobne do jednostek handlowych. W 1967 roku w Ralswiek na Rugii archeolodzy znaleźli trzy łodzie z IX-X wieku. Największa miała 13-14 metrów długości i od 3 do 4 metrów szerokości (33). Łódź wykonana była z dębowych listew. Okręty słowiańskie nic były tak łatwe w manewrowaniu jak te należące do Wikingów, ale za to były bezpieczniejsze na morzu w czasie sztormowej pogody. Łodzie używane do celów wojennych posiadały osłony z drewna wznoszone tuż przed bitwą na burtach, oraz haki umieszczone na długich drągach używane do zaczepiania wrogich statków - dla dokonania abordażu. Rolę ochronną przed gradem strzał pełniły także tarcze. Okręty budowane były najprawdopodobniej przez możnych, przede wszystkim przez książąt (34). W tym celu posługiwali się oni pracą wolnej, bądź niewolnej ludności. Łodzie budowano w pobliżu grodów portowych następnie wodowano je za pomocą drewnianych walców (35). Co do łacińskich nazw poszczególnych typów jednostek, to były one określane w różnorodny sposób. U Saxo Grammaticusa spotykamy kilka określeń: m.in. cymbra (36), scapha (37). Na określenie okrętów pirackich Saxo używa wyrazu myoparo (38). Godnym uwagi jest fakt, iż te wszystkie określenia znajdujemy w dziełach pisarzy starożytnych.

Słowianie nie posiadali, w omawianym okresie, żadnych przyrządów nawigacyjnych, podobnie jak ich najbliżsi morscy sąsiedzi Duńczycy. Korzystali w dzień ze słońca, a w nocy z gwiazd. Brali pod uwagę siłę i kierunek prądów morskich i wiatru. W czasie mgły lub burzy chronili się w zatokach. Żeglowali blisko lądu. Starali się zaskoczyć swoją przyszłą ofiarę wyprawiając się często po łupy w nocy. Słowianie, tak jak niegdyś Skandynawowie, duży nacisk kładli na atak z zaskoczenia. Wiele małych duńskich wysepek i fiordów stanowiło odpowiednie kryjówki, z których, jak pisze niemiecki proboszcz, niepostrzeżenie napadaja na nie spodziewających się zasadzki (39). Autor notuje dalej, iż Słowianie byli szczególnie wyćwiczeni w nagłych najazdach. Piraci starali się jak najszybciej dotrzeć do celu bez wcześniejszych morskich starć. Mogli w ten sposób bez strat przystąpić do grabieży osad.

Słowianie, którzy brali udział w morskich wyprawach, musieli posiadać odpowiednie uzbrojenie. W skład uzbrojenia piratów słowiańskich, podobnie jak i pozostałych wojowników tego ludu, wchodził łuk, topór bojowy o szerokim ostrzu, tzw. topór brodaty, miecz jednosieczny, tarcza i hełm. Tarcze, początkowo okrągłe, od XI wieku przyjmują kształt wydłużony ze spiczastym zakończeniem u dołu (tzw. tarcze normandzkie). Konnica u korsarzy nie odgrywała dużego znaczenia, aczkolwiek dzięki niej można było szybko opanować wybrane cele na lądzie. Według źródła Heimskringla okręty mogły zabrać na pokład 44 ludzi i 2 konie (40). Jeźdźcy posiadali ostrogi, proce, broń sieczną, sztylety. Rząd koński, bardzo często nabijany był metalowymi ozdobami.

Może piractwo słowiańskie nie zna takich osobowości jak Wiliam Kidd czy Francis Drake, niemniej jednak czytając źródła możemy natknąć się na sławnych piratów i korsarzy tamtej epoki. Jednym z nich jest niejaki Wyszak (41). Bogactwo swoje oparł na handlu, licznych majątkach ziemskich i oczywiście na rozbojach morskich. Działalność Wyszaka, pochodzącego ze znakomitego rodu ze Szczecina jest dobrym przykładem na to, iż handel i piractwo mogły iść ze sobą w parze. Możemy przypuszczać, że całe rody zajmowały się piractwem. Przytoczyć tu można jako przykład Rochela i Raceka z rodu Kruta (42). Pierwszy z nich był znanym korsarzem i poganinem. Co do drugiego nie mamy do końca pewności czy był on księciem słowiańskim czy przywódcą pirackim. Pewne jest natomiast to, że Racek pod koniec lat 30-tych XII wieku podjął piracką wyprawę na gród księcia Przybysława Lubekę (43). Właśnie ten najazd przysporzył mu wielką sławę. Powołując się na Ebbo, możemy z całą pewnością powiedzieć, iż korsarstwem trudnili się przede wszystkim możni (44). To oni mieli pieniądze, za które mogli organizować pirackie wyprawy, wojowników gotowych poświęcić swoje życie. Wreszcie tylko oni mogli poprowadzić ich po wielkie łupy. Niekiedy na czele wypraw stawali sami książęta. Trudno jest wtedy orzec, czy taka ekspedycja była wyprawą typowo wojenną, korsarską, czy piracką. Piraci organizowali wyprawy w celu uzyskania łupów bądź niewolników. Możni byli cenną zdobyczą, ponieważ za nich ci morscy rozbójnicy mogli otrzymać wysoki okup. Pozostali jeńcy byli sprzedawani na targach. Duża liczba jeńców powodowała, że po każdej wyprawie ceny niewolników na rynkach słowiańskich obniżały się (45). Inaczej sprawa przedstawiała się np. w Danii, gdzie ceny gwałtownie rosły. Powodem tego stanu rzeczy był brak niewolników po kolejnych atakach słowiańskich. Jeńców, których zdobyto w walkach z Polakami, sprzedawano do Danii lub na Rugię, natomiast jeńców z północy (Duńczyków), na zachód lub południe Europy (46). Niewolników cenniejszych, np. możnych, traktowano lepiej niż pozostałych, których wykorzystywano między innymi do wielkich robót (np. do budowy okrętów). Często znęcano się nad nimi. U Thietmara czytamy jak postąpiono z pewnymi zakładnikami: Ich gniew udzielił sie pozostałym korsarzom. Nazajutrz obcięli oni nos, uszy i ręce księdza (...) i pozostałym zakładnikom; potem wyrzucili ich za burtę do zatoki (47). Nie lepiej obchodzono się ze złapanymi piratami: A ponieważ rozbójnicy słowiańscy niepokoili Niemców (...) burgrabia grodu Guncelin (...) polecił swoim by natychmiast wieszali Słowian schwytanych na bezdrożach, jeśli nie potrafią prosto wyjaśnić dlaczego się tam znaleźli (48).

Nie sposób jest opisać wszystkich słowiańskich wypraw łupieżczych, nawet tych największych. Chciałbym jednak na podstawie przykładu najazdu na Konungahelę przedstawić, w jaki sposób Słowianie podejmowali wyprawy łupieżcze. Najazd na to miasto był jak na owe czasy wielkim przedsięwzięciem. W historiografii utrwaliło się przekonanie, że była to największa wyprawa korsarska podjęta przez Słowian (49). W roku 1136 książę pomorski Racibor l na czele wielkiej flotylli słowiańskiej wyprawił się przeciwko ważnemu portowi handlowemu. Miasto owo, leżące blisko granicy z Norwegią, należało wówczas do duńskiego króla Eryka II. Racibor l, lennik króla polskiego Bolesława III Krzywoustego, miał pod swoimi rozkazami około 650 okrętów (30). Przyjmując, że każdy okręt miał na pokładzie po 44 ludzi i 2 konie, wnioskujemy, że w wyprawie brało udział około 29 tysięcy wojowników. Jednak liczba ta wydaje się być wielce zawyżona. Czytając źródła zdumiewają wielkie liczby podawane przez dziejopisarzy. Należy jednak podchodzić do tego z wielkim dystansem. Kronikarze mogli celowo podawać tak wielkie liczby, aby usprawiedliwić porażki, albo wyolbrzymić zwycięstwa. Pewne jest jednak, że w wyprawach łupieżczych uczestniczyła i tak duża liczba łodzi. Nie zawsze były to okręty wojenne. W bitwie koło przylądka Darsin w maju 1184 roku, brały udział specjalnie przystosowane do tego celu łodzie handlowe i rybackie (51). Były to statki transportowe, użyte do przewozu wojowników. W opisach wyprawy na Konungahelę po raz pierwszy został stwierdzony fakt przewozu koni (52). Statek mógł przerzucić na teren walk po dwa konie. Dzięki temu Słowianie mogli szybko zaskoczyć wroga na lądzie. Nie wiadomo jaki dokładnie cel miała wyprawa 1136 roku. Z opisów wyprawy wynika, że była to wyprawa typowo korsarska: ...poganie słowa nie dotrzymali, lecz zabrali wszystkich ludzi, mężczyzn, kobiety i chłopców, wielu pozabijali, mianowicie tych co byli słabi i niższego pochodzenia lub których było trudno uprowadzić z sobą. Zabrali wszystkie pieniądze, które były w grodzie (53). Jak już wyżej pisałem, moim zdaniem obok łupienia, Słowianie mieli często do spełnienia cel polityczny. A jaki cel przyświecał tej wyprawie? Uważam, że mogły być dwa powody najazdu dotyczące bezpośrednio walk duńsko-słowiańskich. Pierwszy z nich to chęć zniszczenia ważnego portu handlowego, i tym samym próba osłabienia gospodarczego Danii. Drugi cel to próba osłabienia militarnego Danii, gdyż Słowianie na pewno zdawali sobie sprawę z tego, iż Skandynawowie do obrony portu użyją dużej liczby rycerzy. To mogłoby tłumaczyć tak wielką wyprawę słowiańską.

Zmierzch piractwa

Opustoszałe wyspy i nadbrzeża, wyludnione wsie i osady, leżące odłogiem pola. Taki obraz mieli przed sobą możni duńscy. Do tego dochodziła jeszcze ciężka klęska zadana flocie duńskiej przez Ranów w czasie wyprawy krzyżowej z 1147 roku (54). Trwające kilka dziesięcioleci łupieżcze napady piratów słowiańskich wymusiły na Duńczykach konieczność ostatecznego uporania się z piratami i korsarzami. W 1153 roku powstał w Danii swego rodzaju zakon do zwalczania morskich rozbójników (55). Posiadał on własną dużą własną flotę. Jego celem była walka z piratami i ochrona duńskich granic przed słowiańskimi atakami. Jednak poczynania tej duńskiej organizacji można było spokojnie porównać z atakami korsarskimi. Napadali i konfiskowali słowiańskie jednostki handlowe pływające na Bałtyku. Następnie zagarnięte towary dzielili między siebie. Takie postępowanie doprowadziło do kontrofensywy słowiańskiej. Efekt był przerażający: W owym czasie rozzuchwalili się piraci, od granic Słowian aż po Eidorę wszystkie wsie od wschodu opuszczone przez mieszkańców (...) leźaly bez uprawy roli. Zelandię od wschodu do południa (...) zalegala pustka (...) na Fionii nic nie zostało prócz paru mieszkańców... (56) Ci, co nie zostać najechani, próbowali się okupić, ofiarowując Słowianom wielkie pieniądze. W 1157 roku wielka flota słowiańska poniosła dotkliwą stratę - na wodach koło Joluholm zatonęła, na skutek burzy, flotylla składająca się z 600 (57). W 1159 roku król duński Waldemar I Wielki rozpoczął kontrakcję przeciwko Ranom. Dwie wyprawy, które miały miejsce w tym roku, skończyły się niepowodzeniem. Waldemar I zwrócił się do Sasów o pomoc w walce ze Słowianami. Król duński, oraz książę saski Henryk Lew w pierwszej kolejności mieli uderzyć na ziemię Obodrzyców. Nastąpiło to w roku 1160. Ranowie, chcąc pomóc Obodrzycom, opanowali ujście Warnawy, którą Duńczycy popłynęli w głąb słowiańskiego kraju. Ofensywa przeciw Obodrzycom zakończyła się pełnym sukcesem. Był to kres tego wielkiego księstwa (58). W tym samym roku Rugianie podporządkowali się Duńczykom. Po przegranej bitwie nad Warnawą i ciężkich walkach koło wyspy Rugii, Rani poprosili o pokój. Otrzymali go niebawem, za cenę rezygnacji z korsarskich zamiarów (59). Ostateczny podbój Rugii dokonał się w roku 1168 (60). Zniszczona została wtedy świątynia Światowita. ostatni bastion pogaństwa. Helmold tak oto skomentował porozumienie: W ten sposób Slowianie do pewnego stopnia wstrzymali się od kradzieży i rabunków (61). Ostateczną klęskę zadali Słowianom Duńczycy w roku 1184. Wtedy to flota pomorska pod dowództwem księcia Bogusława I, koło przylądka Darsin, poniosła dotkliwą porażkę. Był to koniec świetności żeglarzy słowiańskich na Bałtyku.

Zakończenie

Klęska w maju 1184 roku była nie tylko końcem świetności Słowian na Bałtyku, ale przede wszystkim ostatecznym kresem piractwa słowiańskiego. Zhołdowanie Obodrzyców, Rugian i Pomorzan przez Niemców, Duńczyków i Polaków to nie tylko koniec suwerenności tych państw, ale także koniec zbójeckich grabieży i rabunków. Czytając źródła można dojść do wniosku, że zdławienie korsarstwa i piractwa słowiańskiego było jedną z metod (obok chrystianizacji) do podboju Słowian Zachodnich przez możnych saskich i duńskich. Możnym chodziło głównie o uzyskanie strategicznych ziem i handlowych portów słowiańskich, z których mogliby ciągnąć olbrzymie zyski. Nie kwestionuję, że piractwo miało wpływ na podbój ziem Słowian, ale nie było jednym z głównych powodów, tak jak chcą tego kroniki. Moim zdaniem piractwo w skomplikowanej sytuacji tamtego regionu było nierozłączną częścią polityki prowadzonej przez ludy słowiańskie. Piractwo wpłynęło na to, że Duńczycy jeszcze bardziej parli do ostatecznego uporania się z nimi. Ciągłe najazdy na przybrzeżne duńskie i saskie osady, spalone wsie, setki uprowadzonych jeńców: to bilans pirackich najazdów. To także dowód na to jak wielkie straty ponosili z rąk piratów słowiańskich chrześcijanie. Moim zdaniem piractwo i korsarstwo nierozerwalnie łączy się z historią żeglarstwa słowiańskiego. Saxo Grammaticus często nic odróżnia flot pirackich od zwykłych jednostek wojennych: czy to flota handlowa czy piracka (62). Jest to znakomity dowód na to, że trudno jest niekiedy w źródłach odróżnić walki piratów od regularnych walk słowiańskich żeglarzy, biorąc pod uwagę, że zarówno w jednym jak i drugim przypadku na czele wypraw stawali książęta. Jest to także pewna niekonsekwencja autora, która nic tylko obniża poziom dzieła, ale także może przysporzyć wiele trudności badaczowi tego okresu. Pragnę zauważyć, iż Normanowie dokonywali rozboju nic tylko na Morzu Bałtyckim, ale także na Północnym i Śródziemnym. Natomiast Słowianie działali w akwenie Morza Bałtyckiego, szczególnie w jego zachodniej części. Słowianie mieli niejako z góry upatrzone ofiary, w przeciwieństwie do Wikingów skandynawskich, którzy byli postrachem niemal wszystkich ludów nadmorskich. W większości owe atakowane ludy to nikt inny jak wrogowie Słowian.

Piractwo słowiańskie miało niewątpliwie duży wpływ na rozwój żeglugi bałtyckiej i było ciekawą, a zarazem bardzo ważną kartą w dziejach Słowian Zachodnich.

Mariusz Żuławnik

Przypisy:

(1) Helmolda Kronika Słowian, tłum. J. Matuszewski, wstęp J. Strzelczyk, Warszawa 1974.
(2) Saxonis Grammatici Gesta Danorum, wyd. A. Holder, Strassburg 1886; nowsze wydanie: Saxonis Gesta Danorum, wyd. J. Orlik i H. Raeder, Hauniae 1931
(3) K. Pieradzka, Walki Słowian na Bałtyku w X-XII wieku. Warszawa 1953.
(4) Ex Snorronis Historia Regnum Norvagensium dicta Heimskringla. Monumenta Germaniae Historica, Scriptores XXIX, s. 345 i nast., za K. Pieradzka, dz. cyt., s. 107-110.
(5) Kronika Thietmara, tłum., wstęp M. Z. Jedlicki, Poznań 1953.
(6) Adami Bremensis Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum, wyd. G. H. Pertz, Hannoverae 1876.
(7) Ebbo, Żywot św. Ottona biskupa bamberskiego, wstęp K. Liman, Warszawa 1969.
(8) K. Wachowski, Słowiańszczyzna Zachodnia, Warszawa 1950.
(9) E. Kosiarz, Bitwy na Bałtyku, Warszawa 1978.
(10) E. Kosiarz, Wojny na Bałtyku X-XIX w., Gdańsk 1978.
(11) R. Kiersnowski, Legenda Winiety, Kraków 1950.
(12) Słownik Starożytności Słowiańskich, pod red. H. Łowmiańskiego, t. 1-7, Wrocław 1961-1982.
(13) L. Leciejewicz, Normanowie, Wrocław 1979.
(14) Z. Vana, Świat dawnych Słowian, Warszawa 1985. s. 114.
(15) L. Leciejewicz, dz. cyt., s. 81-86; Z. Vana, dz. cyt., s. 107.
(16) Z. Vana, dz. cyt., s. 107 i 114; T. i R. Kiersnowscy, dz. cyt., s. 156.
(17) Helmold, dz. cyt., ks. I, 2, s. 90.
(18) Tamże, ks. I, 84, s. 333.
(19) K. Wachowski, dz. cyt., s. 207.
(20) Helmold, dz. cyt., ks. I, 84, s. 339.
(21) Tamże.
(22) R. Kiersnowski, dz. cyt. s. 50.
(23) Z. Skrok, Świat piratów morskich, Gdańsk 1982, s. 41-42.
(24) Adamus Bremensis, dz. cyt., ks. IV, 18, s. 165.
(25) Helmold. dz.cyt., ks. II, 111, s. 416.
(26) Saxo, dz. cyt., ks. X, s. 327.
(27) Tamże, ks. XII, s. 403.
(28) K.. Wachowski, dz. cyt. s. 194.
(29) Z. Skrok, dz. cyt., s. 43; T. i R. Kiersnowscy, dz. cyt., s. 159.
(30) Helmold dz.cyt., ks. II, 109, s. 414.
(31) Tamże.
(32) K. Pieradzka, dz. cyt., s. 48.
(33) Z. Vana, dz. cyt., s. 109.
(34) Tamże, s. 50.
(35) K. Pieradzka, dz. cyt. s. 50.
(36) Saxo, dz. cyt., ks. XIV, s. 455.
(37) Tamże, ks. XIV, s. 587.
(38) Tamże, ks. XVI, s. 665.
(39) Helmold, dz. cyt., ks. II, 109, s. 414.
(40) Heimskringla, s. 345 i nast., za K. Pieradzka, dz. cyt., s. 107.
(41) K. Wachowski, dz. cyt., s. 230-231.
(42) Helmold, dz. cyt., ks. I, 69, s. 293.
(43) K. Wachowski, dz. cyt., s. 183.
(44) Ebbo, dz. cyt., ks. III, 2, s. 95.
(45) Z. Skrok, dz. cyt., s. 43.
(46) T. i R. Kiersnowscy, dz. cyt., s. 124.
(47) Thietmar, dz.cyt., ks. IV, 25, s. 178.
(48) Helmold, dz.cyt., ks. II, 110, s. 417.
(49) Z. Skrok, dz. cyt., s. 43-44, T. i R. Kiersnowscy, dz. cyt., s. 64.
(50) Heimskringla, dz. cyt., s. 345 i nast., za K. Pieradzka, dz. cyt., s. 107.
(51) E. Kosiairz, dz. cyt., s. 30.
(52) K. Pieradzka, dz. cyt., s. 64-65.
(53) Heimskringla, dz. cyt., s. 345 i nast., za K.. Pieradzka, dz. cyt., s. 109.
(54) K.Wachowski, dz.cyt., s. 171-172.
(55) K. Pieradzka, dz. cyt., s. 70.
(56) Saxo, dz. cyt., s. 478, za T. i R. Kiersnowscy, dz. cyt., s. 71.
(57) K. Pieradzka, dz. cyt., s. 71.
(58) Tamże, s. 77-78.
(59) K. Wachowski, dz. cyt., s. 194.
(60) Helmold, dz. cyt., ks. II, 108, s. 407.
(61) Tamże, ks. II, 111, s. 417.
(62) Saxo, dz. cyt., s. 585-587, za K. Pieradzka, dz. cyt., s. 116.


Praca Mariusza Żuławnika Piractwo słowiańskie na Bałtyku do 1184 roku powstała pod kierunkiem prof. dr hab. Tadeusza Wasilewskiego w roku 1999.


BIBLIOGRAFIA:

Źródła:

Adami Bremensis Gesta Hammaburgensis ecclesiae pontificum, wyd. G. H. Pertz, Hannoverae 1876.
Ebbo, Żywot św. Ottona biskupa bamberskiego, wstęp K. Liman, Warszawa 1969.
Helmolda Kronika Słowian, tłum. J. Matuszewski, wstęp J. Strzelczyk, Warszawa 1974.
Kronika Thietmara, tłum., wstęp M. Z. Jedlicki, Poznań 1953.
Saxonis Gesta Danorum, wyd. J. Orlik i H. Raeder, Hauniae 1931.
Saxonis Grammatici Gesta Danorum, wyd. A. Holder, Strassburg 1886.

Opracowania:

R. Kiersnowski, Legenda Winety, Kraków 1950.
T. i R. Kiersnowscy, Życie codzienne na Pomorzu wczesnośredniowiecznym, wiek X-XII, Warszawa 1970.
E. Kosiarz, Bitwy na Bałtyku, Warszawa 1978.
E. Kosiarz, Wojny na Bałtyku X-XIX w., Gdańsk 1978.
L. Leciejewicz, Miasta słowian północnopołabskich, Wrocław 1968.
L. Leciejewicz, Słowiańszczyzna Zachodnia, Wrocław 1976.
K. Pieradzka, Walki Słowian na Bałtyku w X-XII wieku. Warszawa 1953.
Z. Skrok, Świat piratów morskich, Gdańsk 1982.
Słownik Starożytności Słowiańskich, pod red. H. Łowmiańskiego, t. 1-7, Wrocław 1961-1982.
K. Ślaski, Słowianie Zachodni na Bałtyku w VII-XIII wieku, Gdańsk, 1969.
Z. Vana, Świat dawnych Słowian, przeł. A. Kroh, Warszawa 1985.
K. Wachowski, Słowiańszczyzna Zachodnia, Warszawa 1950.


Podziel się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami na naszym Forum w dziale Historia Koszalina oraz Historia Pomorza. Jeśli znasz jakieś nieznane fakty lub ciekawostki, przekaż je nam wszystkim. Jeśli nie, włącz się do dyskusji, zaproponuj nowe tematy, zainteresuj się historię swojego miasta i regionu.



Koszalin7-info
Koszalin7-forum
Koszalinianie