Home » Wiara » Filozofia chrześcijańska » Gabriela Marcela rozważania o wierze

Dodano: 2010-03-29

Gabriela Marcela rozważania o wierze

Gabriel Marcel, francuski filozof egzystencjalista, w odczycie „Rozważania na temat wiary”, poddaje analizie trudności wiary oraz przyczyny, dla których człowiek rezygnuje z wiary nie uczyniwszy jeszcze pierwszego kroku.

NadziejaChrześcijańska nadzieja zajmuje szczególne miejsce w filozofii Gabriela Marcela.

Rozważanie filozofa mogą być pomocne dla tych, którzy stracili sens życia, wpadli w „pustkę egzystencjalną”. Recepta wydaje się prosta, lekarstwem na chorobę jest odnalezienie w sobie niezbędnej siły duchowej. Jak jednak stać się wierzącym, jeśli jest się ateistą, agnostykiem, czy też kimś, kto dawno zerwał więzi z Kościołem? Odpowiedź nie jest prosta, nie od dziś bowiem wiadomo, że łatwiej osiągnąć stan zamożności materialnej, niż stan bogactwa duchowego. Człowiek zrezygnowny nie ma jednak wyboru, jeśli pragnie wyrwać się z egzystencjalnej klatki, musi po prostu uwierzyć. Dochodzimy jednak tutaj do pewnej sprzeczności; wiara zakłada bowiem wolny wybór, co więcej - akt wiary zakłada również możliwość odmowy. Jeśli więc mówimy, że ktoś „musi” uwierzyć, to rozumiemy przez to ten sam przymus, który utrzymuje nas przy życiu, „każe” nam żyć, i instynktownie odrzuca myśl o samobójstwie.

Droga do wiary

„Tak się złożyło, że do wiary chrześcijańskiej doszedłem późno, po odbyciu podróży krętej i skomplikowanej” - wyznaje Gabriel Marcel. Owa podróż to zapewne niewierzący ojciec, który zerwał z katolicyzmem, matka pochodząca z żydowskiej rodziny i ciotka protestantka, która wychowywała Gabriela po śmierci matki. Na pewno też wstrząs egzystencjalny i zwątpienie wywołane kataklizmem wojny światowej. To ogromny bagaż doświadczeń jak na 34-letniego mężyczynę, który na przekór tym przeszkodom w 1923 roku postanawił przyjąć chrzest. Ale Marcel chce sprawić, żeby tym, którzy przyjdą po nim było lżej, kieruje więc słowa do tych „którzy za mną idą”, bowiem poczuwa się do obowiązku, by im pomóc i podać rękę. Pragnie ich wesprzeć „podczas nocnej wspinaczki, jaką dla nas wszystkich jest nasze przeznaczenie”.

Według Marcela, wiara jest nie tylko stanem ducha, ale także świadectwem. Poświadczenie wiary jest naturalną potrzebą wierzącego. Marcel zwraca się więc do tych, którzy: „zwątpili w osiągnięcie kiedykolwiek jakiegoś szczytu” lub nawet „doszli do przekonania, że nie ma szczytu, nie ma wspinania się i że cała ta przygoda ogranicza się do jakiegoś dreptania we mgle, które skończy się dopiero śmiercią w całkowitym wyczerpaniu, dokonującym się w niepojętej pustce”. Właśnie z tego powodu podejmuje rozważania o wierze, bowiem „ilość zbłąkanych jest niezliczona i nie można się łudzić możliwością doprowadzenia ich do wiary przez wyjaśnienia czy zaklęcia, wierzę jednak w porządkujące własności pewnych rozważań”.

Niewiara

Marcel wyróżnia kilka przypadków niewiary. Pierwszy - to ludzie, którzy uważają wiarę za zwykłą słabość, za rodzaj łatwowierności i „gratulują sobie, że są od niej wolni”. Drugi przypadek - to ludzie „którzy dalecy są od niedoceniania wiary, ale uznają, że stanowi ona pewną szansę dla posiadających ją, ale że im ta szansa została odmówiona”. Drugi przypadek jest złożony i wymaga wyodrębnienia kilku postaw.

  • (1) Przypadek człowieka, który twierdzi, że wygodnie być naiwnym, ale on tak nie potrafi. W tym przypadku jest to „chełpienie się pewną wyższością” oraz „pogardzaniem tym, co pozornie uznaje się za godne zazdrości”.
  • (2) Przypadek kogoś, kto uważa wiarę za rodzaj „przyjemnej właściwości”, porównywalnej na przykład z wrażliwością muzyczną.
  • (3) Przypadek człowieka, który przyznaje, że „wiara dla tego, kto ją ma stanowi prawdziwy kontakt z wyższą rzeczywistością”, jednak ta rzeczywistość jemu się nie ujawniła. „Tutaj niewierzący mówi o wierze jak ślepy o kolorach” - wyjasnia Marcel.

Omówmy poszczególne przypadki.

Wiara łatwowiernością i ucieczką

Przypadek traktowania wiary jako łatwowierności, zawiera w sobie pewną logiczną sprzeczność, paradoks. „Wiara jest cnotą: czy daje się to pogodzić z interpretacją wiary jako łatwowierności?” - pyta filozof. Cnota jest siłą, łatwowierność - słabością. Według niewierzącego wiara opiera się na pokorze, czyli słabości, może nawet tchórzostwie. Prawdziwy mędrzec - udowadnia niewierzący - potrafi spojrzeć w oczy wszystkim przeciwnościom świata, on wie, że może polegać tylko na własnych siłach. To pewien rodzaj bohaterstwa. Wierzący zaś wyobraża sobie, że poza nim istnieje jakaś bezpieczna przystań, schronienie. Taka postawa jest ucieczką i dobrowolnym zaślepieniem.

Jednak ta wydumana antynomia nie odpowiada rzeczywistości. „Co się tyczy mnie osobiście - pisze Marcel - to mogę ręczyć, że wiara powstała we mnie w chwili wyjątkowej równowagi moralnej, gdy byłem nawet wyjątkowo szczęśliwy”. Problem więc tkwi gdzie indziej; Marcel odnajduje go u innego filozofa - Schelera, który uważa, że niewierzący uzna za prawdziwe jedynie wartości odnoszące się do wszystkich, a więc uniwersalne. To, czego nie da się dowieść, ma znaczenie wyłącznie subiektywne i może być zlekceważone. Dlaczego niewierzącemu tak bardzo zależy na owym uniwersalizmie? Scheler doszukuje sie przyczyn w głębokim - często nieuświadomionym - urazie, jaki nie posiadający ma do posiadającego. „Cokolwiek by więc niewierzący mówił i jakkolwiek by się starał interpretować jakieś rozwiązanie, usiłując je przedstawić jako emancypację, przyznać trzeba, że chwilami traktuje swój stosunek do wierzącego jako stosunek nie posiadającego do posiadającego”.

Pesymizm, sceptycyzm, odmowa

Postawa walczącego niewierzącego „Wiem, że nie ma nic” zawiera w sobie jakiś element namiętności. Skoro mówi „wiem”, to znaczy, że prowadził lub nadal prowadzi badania, a „wiem” to wynik tych badań. „Badanie takie - twierdzi Marcel - jest faktycznie niemożliwe, a nasza pozycja we wszechświecie nie pozwala nawet na jego zapoczątkowanie”. Nie można zatem „wiedzieć”, a słowo „wiem”, chociaż zawiera pozory obiektywności, jest fałszywe. Tak naprawdę stwierdzenie „wiem, że nie ma nic”, jest wyrazem pesymizmu. „Pesymizm - pisze Marcel - może być tylko filozofią rozczarowania. Jest on doktryną czysto polemiczną, w której polemista walczy z samym sobą albo z przeciwnikiem zewnętrznym”. Pesymizm jest filozofią „a właśnie, że nie”.

Inną postawa, to ta zawarta w słowach: „Może wam się zdaje, że kogoś widzicie”. Wasza wiara to po prostu przewidzenie. Marcel uważa, że wyraża ona beznadziejny sceptycyzm: „Postarajmy się sobie uprzytomnić ogrom tego twierdzenia”. Bo cóż mówi niewierzący? Filozof wyjaśnia ową sprzeczność następująco: „Cała istota polega na tym, by wiedzieć, czy głosząc te wątpliwości nie zastępujemy istoty wiary, pojęciem zupełnie fikcyjnym”. Zdanie: „Może wam się zdaje, że kogoś widzicie” jest słuszne wtedy, gdy istnieją środki służące upewnieniu się, że to wiara drugiego nie odpowiada rzeczywistości. Takich środków nie ma, bo wiara objawia się na poziomie duchowym, a tego doświadczenia pozbawiony jest niewierzący. Ponadto zdanie jest tak skonstruowane, że sugeruje, iż niewierzący odwołuje się do sprawdzającego doświadczenia. Nie jest to jednak możliwe, ponieważ przedmiot wiary jest transcedentny w stosunku do warunków jakich wymaga doświadczenie.

Wiara wymaga świadectwa

Świadectwo lub jak chce Marcel - poświadczenie, jest dla wierzącego bardzo ważne. Wiara wymaga nieustannego poświadczenia, które jest swego rodzaju deklaracją wiary, utwierdzającą wierzącego w jego wyborze. „Rzeczywistości wyższe, ku którym kieruje się doświadczenie religijne, przedstawiają się nam, jak gdyby koniecznie potrzebowały świadka, tak jednak skromnego, tak wątłego, jakim jest wierzący, który je poświadcza” - wyjaśnia filozof. Egzystencjalne doświadczenie wiary popartej świadectwem tworzy sytuację, że wypracie się jej byłoby zaprzeczeniem samemu sobie, „unieważnieniem samego siebie”, byłoby zdradą.

Niewierzący zawsze jednak może powiedzieć: „W takim razie, dlaczego na świecie jest tyle zła?”. Marcel na to odpowiada: „Wielcy świadkowie nie rekrutują się spośród szczęśliwych świata, a raczej spośród cierpiących i prześladowanych”. Z doświadczeń duchowych ludzkości wynika, że „największą przeszkodą w rozwoju wiary nie jest nieszczęście, lecz zadowolenie”. Toteż - mówi Marcel - „istnieje bliskie powinowactwo zadowolenia ze śmiercią”.

Pewność wiary, zadowolenie z tego, że jest się jej szczęśliwym „posiadaczem”, satysfakcja z przynależności do dominującej w społeczeństwie większości - są najczęstszymi przyczynami upadku. Pomocne tu jest Bergsonowskie rozróźnienie „otwarty-zamknięty”. „Zadowolenie realizuje się jedynie w czterech ścianach, w tym, co zamknięte; radość rozwija się tylko pod otwartym niebem, w istocie swojej jest promieniowaniem podobnym do światła”. Mieszczańska religijność i samozadowolenie, kultywowane w wygodnych mieszkaniach, to zamknięcie wiary w klatce. Wiara wymaga otwartości, wyjścia na zewnątrz, podzielenia się Dobrą Nowiną z całym światem, natychmiastowego przekucia jej w czyn, słowem - wiara wymaga świadectwa, poświadczenia, inaczej nie jest wiarą.

Tutaj w sukurs Marcelowi mógłby przyjść Gilbert Chesterton, który w „Ortodoksji” zamienił przeciwieństwo „otwarte-zaknięte” w inne - „okrąg-krzyż”. „Okrąg jest bowiem doskonały i nieskończony w swej naturze, jest on jednak zawsze skończonych rozmiarów; nie może, pozostając sobą, zmniejszyć się albo zwiększyć. Natomiast krzyż, mimo że jego centrum syanowi sprzeczność i konflikt, może wydłużać swe ramiona w nieskończoność, pozostając sobą. Środkiem krzyża jest paradoks, dlatego też może on rosnąć, a przy tym się nie zmieniać. Poruszając się po okręgu powracamy w to samo miejsce i zostajemy w nim zamknięci. Krzyż natomiast otwiera swoje ramiona na cztery wiatry; jest on drogowskazem dla swobodnych wędrowców”.

Tadeusz Rogowski



Gabriel Marcel, „Być i mieć”. Przekład: Donata Eska.
Gilbert Keith Chesterton, „Ortodoksja”. Przekład: Magda Sobolewska.


Gabriel MarcelGabriel MARCEL (1889-1973), francuski filozof i dramatopisarz. Jeden z głównych przedstawicieli egzystencjalizmu chrześcijańskiego. Sam określał rodzaj uprawianej przez siebie filozofii jako „sokratyzm chrześcijański”. Jego ojciec był początkowo katolikiem, później porzucił wiarę, matka pochodziła z rodziny żydowskiej, po jej śmierci wychowywaniem małego Gabriela zajęła się ciotka, protestantka. Wrażliwy, umuzykalniony, utalentowany pisarsko, już jako dziecko podróżował po świecie (ojciec był francuskim posłem w Sztokholmie). Ukończył filozofię na Sorbonie, a podczas I wojny światowej pracował w Czerwonym Krzyżu, zajmując się m.in. poszukiwaniami żołnierzy zaginionych na froncie. Konfrontacja szkół filozoficznych z nędzą ludzkiej egzystencji, skierowała jego zainteresowania w kierunku egzystencjalizmu. W 1923 roku przyjął chrzest. Uprawiał wolny zawód, zajmując sie wykładami, krytyką tetralną i literacką, pisarstwem filozoficznym. „Jego twórczość - pisze Tymon Terlecki - bardzo wielka co do rozmiarów, bardzo szczególna co do charakteru, stanowi dzisiaj najpełniejsze wcielenie egzystencjalizmu linii chrześcijańskiej”.
Dzieła: Dziennik metafizyczny (Journal Métaphysique - 1914-1923), Być i mieć (Etre et avoir - 1918-1933), Od sprzeciwu do wezwania (Du refus a l'invocation - 1940), Homo viator. Wstęp do metafizyki nadziei (Homo viator: prolégomenes a une métaphysique de l'espérance - 1945), Tajemnica bytu (Le Mystere de l'etre - 1951), Existentialisme chrétien (1947), The Philosophy of Existence (1948), Les hommes contre l'humain (1951) Le déclin de la sagesse (1954), The Influence of Psychic Phenomena on My Philosophy (1956), The Philosophy of Existentialism (1956), Présence et immortalité (1959), La dignité humaine et ses assises existentielles (1964), Martin Buber: l'homme et le philosophe (1968).


Podziel się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami na naszym Forum.



JOW
Koszalin7-info
Koszalin7-forum
Koszalinianie