Warszawa 2011
W czwartek 6 października, trzydziestoosobowa grupa koszalinian uczestniczyła w Warszawie w manifestacji na rzecz jednomandatowych okręgów wyborczych. Wyjechali o północy, wrócili - nie bez problemów, bo wiozący ich autokar uległ awarii - o 3.00 nad ranem dnia następnego.
Tak jak w latach poprzednich, większość koszalinian to członkowie i sympatycy Komitetu Obywatelskiego Miasta Koszalina, którzy wyjazd organizowali, na czele ze Stefanem Romeckim oraz Tadeuszem Wołyńcem ze Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Stanie Wojennym. Wśród nas, kilkuosobowa grupa młodzieży studenckiej.
Zebraliśmy się w centralnym punkcie stolicy, przy Rondzie Romana Dmowskiego, na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich i Marszałkowskiej. Przyjechaliśmy - w zorganizowanych grupach lub indywidualnie - z różnych stron Polski: z Krakowa, Lublina, Koszalina, Białegostoku, Wrocławia, Łodzi, Poznania, Dąbrowy Górniczej i Warszawy. Wszystkich witał prof. Jerzy Przystawa, wyjaśniając cele naszej manifestacji. Przemawiali liderzy Ruchu JOW, politycy, właśiciele portali internetowych popularyzujących ideę JOW.
Głos zajęli przedstawiciele komitetów wyborczych, uczestniczących w wyborach parlamentarnych 9 października, które szczególnie odczuły "dobrodziejstwa" obecnego prawa wyborczego. Polski Kodeks wyborczy, do bardzo skomplikowanej i niezrozumiałej dla przeciętnego obywatela ordynacji tzw. proporcjonalnej (partyjniackiej) dorzucił kilka "nowatorskich" rozwiązań, które z procesu wyborczego uczyniły prawdziwą szaradę. Stworzono prawo wyłącznie dla partii politycznych. Powszechne prawo wyborcze wyeliminowało praktycznie zwykłych obywateli, pozbawiając ich prawa do kandydowania (biernego prawa wyborczego). Tak więc partie, do których w Polsce należy mniej niż 1 procent obywateli, zasilane potężnymi dotacjami z budżetu, potraktowały państwo jak łup polityczny, a nie dobro wspólne wszystkich obywateli.
Ryszard Opara, właściciel portalu Nowy Ekran mówił o problemach z zarejestrowaniem komitetu wyborczego o takiej samej nazwie. Państwowa Komisja Wyborcza odmówiła rejestracji, kwestionując m.in. czytelność niektórych podpisów zbieranych pod wnioskiem o rejestrację. Chociaż Sąd Najwyższy, do którego zaskarżono decyzję PKW, nakazał rejestrację komitetu, to pozostało zbyt mało czasu do zebrania minimum 105 tysięcy podpisów w co najmniej 21 okręgach. Janusz Korwin-Mikke z komitetu wyborczego Nowej Prawicy, zarzucał PKW, że bezprawnie odmówiła rejestracji jego list wyborczych w całym kraju, choć zarejestrował listy w ponad połowie okręgów wyborczych. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił skargę komitetu wyborczego Nowej Prawicy, ponieważ uznał, że decyzja PKW nie podlega regulacji Kodeksu postępowania administracyjnego i w ogóle nie zajął się meritum skargi. Przemawiał również Marek Jurek, którego partia - Prawica Rzeczypospolitej - zdołała zarejestrować listy wyborcze w 20 z 41 okręgów.
|
Jednym z niewyjaśnionych fenomenów tej manifestacji była ogromna przepaść, można nawet powiedzieć - prawdziwa czarna dziura, między niezwykle silną reprezentacją mediów, a kompletnym brakiem reakcji czy odgłosów prasowych już po manifestacji. Nagrywało nas kilkanaście stacji radiowych i telewizyjnych. Na mikrofonach i kamerach widzieliśmy loga najbardziej znanych firm medialnych w Polsce: PAP, IAR, TVP, TVN, Polsat, TOK FM. Tymczasem, ku zaskoczeniu sympatyków JOW, nie ukazały się nawet kulkusekundowe wzmianki w programach tych stacji. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zapanowało powszechne milczenie.
"Mamy nawet wyrzuty sumienia, czy nie zmarnowaliśmy pracy tych zastępów polskich dziennikarzy, kamerzystów, reporterów, operatorów dźwięku, techników" - mówi jeden z koszalińskich uczestników manifestacji. "Napracowali się, a później wszystko poszło do szuflady."
Króciutkie wzmianki o manifestacji zamieściły Rzeczpospolita oraz Wirtualna Polska. Na szczęście była z nami niezawodna TV JOW Krzysztofa Pawlaka, jedyna wolna i niezależna telewizja w Polsce.
Trasa przemarszu wiodła od ronda Dmowskiego, Alejami Jerozolimskimi do ronda de Gaulle'a, następnie ulicami Nowy Świat i Krakowskim Przedmieściem, do pałacu Prezydenckiego. Stąd, po złożeniu petycji, zaplanowano krótki już przemarsz pod Centralną Bibliotekę Rolniczą przy Krakowskim Przedmieściu, gdzie zorganizowano konferencję Ruchu JOW. Po raz pierwszy manifestacja odbywała się w dzień powszedni, zainteresowanie było więc większe niż podczas marszów sobotnich w poprzednich latach. Mniej liczna niż zwykle grupa, ale aż kipiąca od flag i transparentów, doskonale widoczna i bardzo aktywna, wywoływała duże wrażenie, udowadniając, że siła manifestacji nie w ilości się zawiera, ale w jakości i determinacji demonstrujących. "To nie jest manifestacja do jakich przywykliście" - mówił do Warszawiaków prof. Jerzy Przystawa. "My nie przyjechaliśmy tutaj, żeby coś załatwić sobie, jakieś podwyżki czy przywileje. My jesteśmy tutaj dla sprawy wspólnej, której na imię - jednomandatowe okręgi wyborcze." Rozdaliśmy mnóstwo ulotek wyjaśniających ideę JOW. Dzięki specjalnemu samochodowi z nagłośnieniem, który towarzyszył nam przez cała drogę, wysłuchały nas tysiące mieszkańców stolicy, studentów, turystów.
Na krotko zatrzymaliśmy się przed pomnikiem gen. de Gaulle'a. Przemawiał Mariusz Wis z Warszawy: "Gen. Charles de Gaulle, to francuski mąż stanu, w 1958 r. siłą swojego autorytetu spowodował, że parlament francuski zmienił ordynację wyborczą, wówczas zupełnie podobną do naszej obecnej, na JOW. Francja degradowana przez partyjny system wyborczy, po ustanowieniu JOW odżyła, a parlament stał się szacowny, i przewidywalny. Polityka z rzeczy nędznej i byle jakiej, za sprawą JOW, przeistoczyła się w dostojną i przestała uwłaczać swoim wyborcom." W powietrzu wisialo pytanie: czy w Polsce pojawi się kiedyś mąż stanu na miarę de Gaulle'a?
Tradycyjnie już, chłodną obojętnością przywitała nas największa uczelnia w Polsce, kształcącą przyszłe elity państwowe - Uniwersytet Warszawski. Prof. Jerzy Przystawa, długoletni nauczyciel akademicki, napisał po manifestacji: "Do tej elity młodej polskiej inteligencji nie dotarło jeszcze zrozumienie znaczenia naszego postulatu ustrojowego, nadal z uśmieszkiem lekceważenie przygląda się gromadzie tych, starszych już przeważnie, dziwaków, którzy domagają się, żeby mieli oni takie same prawa wyborcze, jakie mają studenci Wielkiej Brytanii, Kanady, USA, Australii, Francji czy Indii! W tym swoim lekceważeniu nie odbiegają od swoich profesorów i nauczycieli akademickich, z których też ani jeden nie zaszczycił swoim udziałem naszego Marszu!"
Manifestacja dotarła do pałacu Prezydenta RP. Tutaj, trzyosobowa delegacja przekazała podpisaną wcześniej przez demonstrujących petycję. Konrad Rytel, Remigiusz Zarzycki, Tadeusz Rogowski złożyli ją na ręce Jana Lityńskiego, doradcy Prezydenta RP do spraw kontaktów z partiami i środowiskami politycznymi.
Jan Lityński bardzo się śpieszył powtarzając wciąż, że sprawdzianem dla JOW będą wybory do Senatu, dopiero na tej podstawie będzie można ocenić ich słuszność. Przykład innych krajów, w których JOW z powodzeniem funkcjonują od długich lat, nie przekonuje jak widać prezydenckiego doradcy. Gospodarz spotkania odmówił również wyjścia do manifestantów, tłumacząc to brakiem czasu i tym, że jest oczekiwany na innym spotkaniu. Na zewnątrz skomentowano to w ten sposób, że kiedy w Pałacu zasiadał prezydent Lech Kaczyński, ktory nie był zwolennikiem JOW, do manifestantów zawsze wychodził jego minister Piotr Kownacki, teraz zaś, kiedy w pałacu zasiada prezydent deklarujący się jako zwolennik JOW, do manifestantów nie wyszedł nikt.
Opowiada Tadeusz Rogowski: "Podczas rozmowy zaproponowałem panu Janowi Lityńskiemu, żeby Prezydent skorzystał z przysługującej inicjatywy konstytucyjnej i złożył projekt zmiany Ustawy zasadniczej w części dotyczącej biernego prawa wyborczego. Bo przecież, powiedziałem, Konstytucja gwarantuje nam prawo, którego w rzeczywistości nie posiadamy - nikt z nas nie może kandydować w wyborach do Sejmu. Trzeba więc przywrócić po prostu właściwy stan prawny. Pan Jan Lityński nie wykazał zainteresowania moją propozycją."
Ostatnim zaplanowanym punktem przemarszu była Centralna Biblioteka Rolnicza na Krakowskim Przedmieściu. Tutaj, w reprezentacyjnej sali, zorganizowano otwartą konferencję Ruchu JOW.
W dyskusji uczestniczyli m.in. dr Wojciech Błasiak, poseł w latach 1993-1997 z ramienia KPN, który podczas uchwalania Konstytucji zgłosił poprawkę przewidującą skreślenie wyrazu "proporcjonalne". W swoim historycznym już wystąpieniu przed Zgromadzeniem Narodowym, wskazał na wręcz katastrofalne następstwa proporcjonalności, która - jak wówczas powiedział - "czyni ten projekt nie tylko złym, ale wręcz groźnym dla przyszłości Polski, jej suwerenności i niepodległości, jej rozwoju i siły". Jego odosobniony głos nie był w stanie powstrzymać powszechnego wówczas trendu - ostatecznie zapis o proporcjonalności wyborów do Sejmu został zawarty w Konstytucji RP (art. 96 ust. 2). Przemawiali także Marian Piłka, wiceprzewodniczący Prawicy Rzeczypospolitej; Dominik Jafra ze Szczecina, który pozwał do sądu Platformę Obywatelską o zapłatę 1 złotówki za straty moralne spowodowane niewywiązaniem się tej partii z obietnicy wyborczej wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW), Marcin Leoszko z Bialegostoku, przewodniczący Niezależnego Zrzeszenia Studentów (2006-2008), popierającego działania na rzecz wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych w Polsce.
Dyskusji przysłuchiwali się m.in. Izabela Falzman, wdowa po Michale Falzmanie, inspektorze NIK, który zginął w tajemniczych okolicznościach, krótko po tym jak wykrył aferę FOZZ, oraz Jerzy Gieysztor, potomek Dominika Gieysztora, uczestnika Sejmu Wielkiego, który uchwalił Konstytucję 3 Maja, zapoczątkowując wielką reformę państwa.
Dyskusja koncentrowała się wokół stategii i taktyki Ruchu JOW. Padały stwierdzenia o konieczności polityzacji idei JOW, potrzebie budowania struktur terenowych, poszukiwaniu sojuszników, przyłączania się do innych akcji protestacyjnych, podnoszenia sprawy JOW we wszystkich dostępnych miejscach debaty publicznej.
Opracowanie: Zespół
Foto: Tadeusz Rogowski
Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej
Pan Bronisław Komorowski
Szanowny Panie Prezydencie,
My, uczestnicy VI Ogólnopolskiego Marszu pod hasłem: TERAZ JEDNOMANDATOWE DO SEJMU, wyrażającym wolę środowisk tworzących Ruch Obywatelski na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, wracamy się do Pana Prezydenta z petycją o wykorzystanie ustawowych uprawnień Pańskiego Wysokiego Urzędu do realizacji tego postulatu ustrojowego.
Udział Polski w Unii Europejskiej stanowi dla Polski szansę wielostronnego rozwoju, ale może też prowadzić do uzależnienia i rozpadu państwa. Dla osiągnięcia znaczącej pozycji w UE konieczne jest wyzwolenie wielkiej energii narodowej. Obecny sposób wyboru posłów tłumi tę energię, krępując inicjatywę obywateli więzami partiokracji. Aby zbudować silne mechanizmy bezpieczeństwa i rozwoju kraju, musimy jako Polacy podwyższyć potencjał intelektu, odpowiedzialności i patriotyzmu najwyższej władzy w państwie - Parlamentu RP. Cenimy obecną ordynację wyborczą do Senatu, ale ważniejsze jest ustanowienie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu, a także w wyborach samorządowych wyższych szczebli.
Obecna metoda powoływania Sejmu i części władz samorządowych - głosowanie na listy partyjne układane przez liderów ugrupowań politycznych, brak realnego dostępu obywatela do indywidualnego kandydowania - jest skazą ustrojową generującą alienację obywateli od spraw państwa. Tak to widzi wielu obywateli, co wyraziło się w roku 2005 w masowym poparciu akcji zbierania podpisów pod żądaniem referendum na temat ustroju państwa. Między innymi, żądano tam wprowadzenia wyboru posłów na zasadzie wyborów większościowych w jednomandatowych okręgach wyborczych (JOW).
Żądanie referendum poparło ponad 750 tysięcy obywateli.
Tymczasem Sejm nie podjął nawet debaty w tej sprawie. Zlekceważenie tak poważnej obywatelskiej inicjatywy przez Sejm samo przez się świadczy wymownie, że partyjny mechanizm wyboru posłów jest ustrojowym błędem.
Panie Prezydencie, referendum ustrojowe jest niezbędne dla naszej przyszłości, a powyższe żądanie 750 tysięcy obywateli jest nadal ważne i zobowiązujące. My, uczestnicy VI Ogólnopolskiego Marszu JOW, stojąc na stanowisku powagi państwa, wyrażamy oczekiwanie, że Pan Prezydent podejmie osobistą inicjatywę i mecenat nad realizacją tego żądania i doprowadzi do przeprowadzenia referendum na temat ordynacji wyborczej do Sejmu.
Kierujemy do Pana, jako Pierwszego Obywatela wybranego większością głosów obywateli właśnie w systemie jednomandatowym, postulat by mocą uprawnień swojego Wysokiego Urzędu uruchomił Pan zorganizowanie ogólnopolskiego referendum, w którym obywatele suwerennie, po raz pierwszy w historii Polski, wypowiedzą się, w jaki sposób chcą powoływać swych reprezentantów do Sejmu:
- czy tak jak dotychczas - przez głosowanie na wieloosobowe listy partyjne?
- czy metodą większościową, wybierając posłów w 460 jednomandatowych okręgach wyborczych, z równym dla wszystkich prawem do kandydowania?
Podpisali w imieniu uczestników VI Ogólnopolskiego Marszu JOW:
Jerzy Przystawa, Lider Ruchu Obywatelskiego na rzecz JOW, Prezes Zarządu Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego Jednomandatowe Okręgi Wyborcze
Remigiusz Zarzycki, czł. Zarządu Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, Koordynator Marszu
Wojciech Kaźmierczak, czł. Zarządu Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego Jednomandatowe Okręgi Wyborcze, Koordynator Marszu
Konrad Rytel, Prezes Wspólnoty Samorządowej Woj. Mazowieckiego, wicestarosta powiatu wołomińskiego
Mariusz Wis - Prezes Fundacji im. J. Madisona Centrum Rozwoju Demokracji - JOW.
RUCH OBYWATELSKI NA RZECZ JEDNOMANDATOWYCH OKRĘGÓW WYBORCZYCH powstał na początku lat 90-tych z inicjatywy profesora Jerzego PRZYSTAWY z Uniwersytetu Wrocławskiego. Stawia sobie jeden konkretny cel: doprowadzić do zmiany ordynacji wyborczej do Sejmu i wprowadzić zasadę wyboru wszystkich posłów w niewielkich, jednomandatowych okręgach wyborczych. Ruch zrzesza wielu ludzi polskiej nauki, działaczy samorządowych, a jego idea - według badań opinii publicznej i sondaży - ma szerokie poparcie społeczne.
Janusz Sanocki, jeden z działaczy, pisze o Ruchu JOW tak:
Ruch JOW przyciąga - aż wstyd to powiedzieć - idealistów, swego rodzaju donkiszotów, którzy zamiast zająć się robieniem karier w jakiejś partii, wzięli się za walkę z całym politycznym establishmentem państwa. Przeciwko nam są "autorytety", przywódcy partii, trzymani na partyjnym pasku dziennikarze, prezydent, pseudonaukowi konstytucjonaliści. Słowem - "ojcowie chrzestni" i ich consiglieri. ONI mają pieniądze, mają na swoje usługi telewizję, która nas uporczywie zamilczą, mają cały system. Każdy rozsądny człowiek w takich warunkach kapituluje, potulnie idzie do domu i wzruszając ramionami mówi: co mogłem zrobić?. A jednak my nie zrezygnujemy! Nie złożymy broni przed głupotą i absurdem! I to my wygramy!
Podziel się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami na naszym Forum w dziale Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Zostań aktywnym uczestnikiem Ruchu Obywatelskiego Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. Nie stawiaj się w sytuacji bezwolnego i bezradnego obserwatora partyjnej hucpy, jaka odbywa się w Polsce. Możesz to zmienić, uwierz tylko, że leży to w zasięgu Twoich możliwości!